środa, 27 lipca 2016

"Czerwona królowa" Victoria Aveyard


Jak wyglądałby świat gdyby ludzi podzielono na tych lepszych i gorszych? Łatwo to sobie wyobrazić gdyż w naszej historii jest multum wydarzeń które parły do tego właśnie podziału.
Victoria Aveyard prezentuje nam właśnie taki obraz. Brutalny i bezwzględny dla tych którzy nic nie znaczą oraz spokojny i wygodny dla wysoko urodzonych wartościowych ludzi. Po czym odróżnić kto jest kto? Proste. Po kolorze krwi. Masz krew koloru srebra? Gratulacje! Jesteś szczęściarzem, nie dość że żyjesz ponad stan to jeszcze masz niebywałe zdolności, które przydadzą ci się do walki. Jednak jeśli masz krew czerwoną... twoje życie nie będzie już takie kolorowe.

Mare Barrow ma czerwoną krew. Nie ma żadnych magicznych mocy, nie należy do bogatej rodziny i tak na dobrą miarę nie ma też żadnej pasji czy talentu. Żyje z dnia na dzień, okradając ludzi z wioski  przez co jest krytykowana przez swoich najbliższych. Dziewczyna nie ma jednak innego wyjścia. Chce jak najbardziej wspomóc swoją rodzinę zanim zostanie zaciągnięta do wojska. A dzień jej poboru zbliża się wielkimi krokami. Gdy jednak wyciąga rękę po nieodpowiednią sakiewkę nieodpowiedniego człowieka, jej życie wywraca się do góry nogami. Bo i ze złego może wyniknąć coś dobrego. W ramach pomocy a raczej litości, dostaje posadę na królewskim zamku. Wśród srebrnych. Los jednak nie zaplanował dla niej pracy pokojówki. O nie. Szybko przekonujemy się że Mare to taka zwykła w sumie nie jest. Ma czerwoną krew ale moc srebrnych. A srebrni są gotowi na wszytko aby zatuszować ten "wybryk natury" Są zdolni nawet omamić społeczeństwo i przekonać je że Mare jest zupełni inną osobą niż ta za którą ją uważali. Będzie żyć na królewskim dworze. Będzie obdarzoną mocą srebrną z wysokiego rodu. Będzie tym kim karzą jej być. Mareeną Titanos. Jeśli tylko chce przeżyć musi trzymać się tych zasad.
Oczywiście na dworze jak zapewne się spodziewacie nie brakuje romansów, zdrad, podstępów, i politycznych gierek, a to wszystko napędza koło akcji które niestrudzenie toczy się do przodu.

Nie będą was oszukiwać, pierwsze co zwróciło moją uwagę na tą książkę to okładka. Szata graficzna jest elegancka, prosa i wyrafinowana, pięknie prezentuje się na półce. Ale do rzeczy nie ocenia się książki po okładce! Zajrzyjmy więc do środka.
Mamy tu pokazany dość ciekawy świat. Bo z jednej strony panuje w nim monarchia, księżniczki, zamki, pradawne obyczaje i te sprawy, a z drugiej pojawia się tam elektronika, jakieś dziwne maszyny, pociągi, samoloty i motory. Niezły mix, jednak wszystko jest bardzo ciekawie dograne. Również bohaterowie są przyjemnymi postaciami które potrafią nas zaintrygować. Zagadką dla mnie jest Mare, która ma bardzo silną wybuchową osobowością, ale też jest totalną marionetką króla i królowej. Średnio przypadł mi też do gustu książę Cal. Nie z jakiś oczywistych powodów, po prostu od samego początku gorąco kibicowałam Mavenowi. No cóż poradzę że zawsze wole tych złych. Przy nim Cal to ciepłe kluchy. I mimo że między nim a Mare coś tam iskrzyło to moje serce uwierzyło w szczerą miłość Mavena.
 Wyjątkowo polubiłam w tej książce złych bohaterów. Bardzo zapadła mi w pamięć Królowa . Jest ambitną osóbką która dąży do celu po trupach i zrobi wszystko aby jej dziecko dostało to co najlepsze. Jej postać została bardzo dobrze przemyślana i dopracowana. Evangeline to moja kolejna ulubienica. Suka w najmniejszym calu. Żyleta która dodaje pikanterii każdej scenie w jakiej się pojawia. Absolutnie też uwielbiam sprawę z Domami. Victoria Aveyard szczegółowo zaprezentowała nam wszystkie wysoce urodzone rody, ich dary, pozycję, wygląd zewnętrzny, oraz barwy w jakie się ubierają, tworząc rozbudowaną mapę arystokracji. 
Trochę kulała mi tu kwestia buntowników. Okej mamy to tajne stowarzyszenie z pięknym i wyniosłym hasłem, walczące o lepsze jutro, ale w sumie to autorka za bardzo nie rozwinęła się w tej kwestii bo przedstawiła nam kilku członków tego ruchu oporu ale nie wiemy ani na jakiej zasadzie to działa, ani skąd oni czerpią fundusze, ani kto nimi dowodzi... lecz porostu aspekt rebeliantów bardzo pasował do fabuły więc czemu go nie dodać? Proszę bardzo, a na dodatek przyjmujmy w swoje szeregi wszystkich którzy mają na to ochotę! Jupi jee! Nie zrozumiałam tez pomysłu wojny między Nortą a Lakelands. Wiadomo że mamy wojnę... i to tyle jeśli chodzi o informacje. Biją się, kłócą wymachują mieczami, ale nie wiemy o co walczą i za sprawą czego mamy tą bijatykę.
Zakończenie tej książki, a raczej moment brutalnego przejęcia władzy, wywołało u mnie ciarki na plecach. Tym byłam szczerze zaskoczona i nie spodziewałam się takiego obrotu sydłacji.

Nie zrozumcie mnie źle, narzekam tu i narzekam, a tak naprawdę to pochłonęłam tą książkę w okamgnieniu! Nie potrafiłam się od niej oderwać choć na chwile. Choć jest trochę przewidywalna ukradła mi całe 2 dni z życia które jej poświeciłam. Jest po prostu trochę nie dopracowana. Dużo ciekawych wątków jednak słabo rozwiniętych. Potencjał tej książki został wykorzystany w jakiś 70%. A gdyby ją tak dopieścić mogłaby być naprawdę lekturą górnych lotów. Nie mniej jednak nie żałuje że ją przeczytałam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Gorąco ją wam polecam! Bo to jedna z dziwniejszych książek jakie czytałam.

Pozdrawiam
Anita <3

5 komentarzy:

  1. Jak dla mnie książka była tylko dobra i nic więcej. Główna bohaterka był dziwna, o ile mogę to tak powiedzieć, a zakończenie do bólu przewidywalne. Plusem całości jest to, że po jej przeczytaniu ma się ochotę na następny tom. I podobnie jak ty uważam, że autorka nie dała z siebie wszystkiego, bo książka miała naprawdę duży potencjał.

    Pozdrawiam serdecznie ^^
    ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie trafiłam na kogoś, kto tak jak ja wolał Mavena :D ja tam nadal się łudzę, że będą z tego dzieci xD Masz racje, okładka kusi ^^
    Kochana, jeśli chodzi o rozwinięcie wątku ruchu oporu, to Szklany miecz powinien odpowiedzieć na wszystkie pytania, które Czerwona królowa pozostawiła bez odpowiedzi. Po przeczytaniu zrozumiesz skąd kasa na to, kto komu pomaga, i na kiego grzyba walczą z Lakelandczykami. W ogóle drugi tom podobał mi się bardziej, ale wyrzuciłabym z niego Marę, bo o ile w Czerwonej Królowej laskę polubiłam, to w Szklanym Mieczu doprowadzała mnie przeważnie do szału -,- Ale i tak czekam na trzeci tom i na Mavena <3
    Pozdrawiam Cię cieplutko,
    Q.

    PS. Może skusisz się na mój konkurs? https://doinnego.blogspot.com/2016/08/moj-pierwszy-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam już kolejną cześć i w 100% zgadzam się z tobą że główna bohaterka potrafi swoimi wywodami doprowadzić do szewskiej pasji hahaha masakra
      Całuski :*

      Usuń
  3. Wiele o niej słyszałam i mam co do niej mieszane odczucia. Mam zamiar kiedyś ją przeczytać, czerwoni i srebrni, mega. Ale muszę przeczytać moje z półki książkowe cuda. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie to jedna z lepszych książek tego gatunku nie mogłam się od niej oderwać :)

    OdpowiedzUsuń